czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 1: Chyba nie muszę mówić, że kocham jeść?

Byłyśmy z Caroline na zakupach przed występem. Tak właśnie nazywałyśmy śpiewanie i tańczenie przed budynkiem centrum handlowego. Ja śpiewałam ona tańczyła. Moja blondyneczka uwielbiała to robić nawet wtedy, gdy jeszcze nie byłam gruba. Zaczęłyśmy tak występować około roku temu i spodobało nam się. Teraz występowałam na różnych galach, spotkaniach, ale również hobbistycznie na ulicy. Uwielbiałam to robić, bo od kiedy przestałam bać się ludzi, ci zaakceptowali mnie taką jaką jestem. Czyli 17 - nastolatkę przy kości z wielkim głosem. Nie musiałam się wstydzić, choć niemiłosiernie moja tusza kontrastowała z giętkim i chudym ciałem mojej przyjaciółki. Dziewczyna właśnie przymierzała śliczną, łososiową sukienkę, którą pokazałam jej i wepchnęłam do przymierzalni. Choć tak naprawdę to ja chciałam kupić tę sukienkę. Stop. Sam. Nie możesz być o to zła. Przecież nie chcesz, żeby przyjaciółka podzieliła losy grubaski, prawda? Dziewczyna wyszła w stroju, który jej wybrałam. Była śliczna. Jej blond włosy do ramion falami okalały jej nieskazitelną cerę i piękne niebieskie oczy. Sukienka do kolan odkrywała kawałek jaj smukłych ud.
- Ślicznie wyglądasz. - Powiedziałam. Aż zalśniło mi w oczach, że  ja byłam podobnej figury tylko rok temu. Dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy i znów zniknęłą w przymierzalni. Gdy czekałam aż się przebierze usłyszałam jej krzyk w stosunku do mnie:
- A ty nic nie wybierzesz?!
Nie chciałam. Nie lubiłam. Przeważnie ubierałam się tak, by zasłonić jak najwięcej i w sumie mi się to udawało. Zawsze było gorzej ze spodniami, bo nie chciałam za cholerę włożyć rurek, choć Caroline nie pozwalała mi ubrać żadnych w innym kroju. Wyszłyśmy z centrum i ustawiłyśmy się przed sklepem postawiłam głośnik a na nim mojego iPhona z podkładem muzycznym. Zaczęłam cicho rozgrzewać swój głos, a Lily rozciągała się. Po 10 minutach byłyśmy gotowe i włączy łam piosenkę Bruno Marsa Locked Out of Haven. Zaczęłam śpiewać i po prostu się zatopiłam. Wokół nas była coraz większa grupa ludzi, która zaczęła klaskać do taktu i lekko podśpiewywać. Prawie na sam koniec dołączył do mnie mocny męski wokal. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie od ucha do ucha i śpiewającego ze mną Nialla Horana, a za nim stał Louis Tomlinson. Uśmiechnęłam się również lekko zamroczona i dokończyliśmy piosenkę mocnym dźwiękiem. Usłyszałam brawa i przedstawiłam się chłopakom.

***

Dziś miałam się poznać z Paulem i resztą One Direction. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że spóźniają się już pięć minut. Ojj... Rodzice nie lubili jak ktoś się spóźniał, a już szczególnie w interesach. Tak. Miałam podpisać kontrakt i nagrać z nimi album. Niall i Lou byli bardzo fajni, ale czy reszta chłopaków zaakceptuje mnie i moją... tuszę? Tak bardzo się bałam. Wiedzieli jak wyglądam bo Horan i Lou nagrali filmik na którym śpiewam. Poprawiłam nieznacznie moje brązowe włosy sięgające mi do pasa i przełknęłam głośno ślinę przeglądając się w lustrze. No, do piękności nie można mnie było zaliczyć nigdy, a już szczególnie teraz, kiedy moja waga wkradła się na wyższy stopień mojego cierpienia. Podskoczyłam słysząc dzwonek do drzwi. Już są? Boże, co ja teraz zrobię... Na pewno się wystraszą, jak tylko mnie zobaczą i uciekną, nawet jeśli  Lou i Naller będą ich błagać choć o minutę rozmowy ze mną. Dobra, weź się w garść. Pomyślałam i poszłam otworzyć drzwi piątce roześmianych chłopaków i Paulowi. Uśmiechnęłam się nieśmiało, a oni wykrzyknęli.
- Czeeeeeść!
Oczywiście najgłośniejszy z nich był Lou, który wydarł się na częstotliwość, którą mogłam zaliczyć do górnego "d" jak nie wyżej i przytulił mnie mocno. Myślałam, że zwrócę śniadanie, a także cały tłuszcz zebrany w moim ciele i gdy mnie puści znów będę szczupła. Jeżeli faktycznie na to liczyłam, to się przeliczyłam, ale uśmiechnęłam się szerzej i przepuściłam ich w drzwiach. Moi rodziciele wstali z sofy w salonie i przywitali się z nowo przybyłymi gośćmi. Każdy podał sobie rękę, a Paul po wszystkim od razu skupił się na mnie.
- Powiedz mi, Sam. Mogę się tak do ciebie zwracać? - Spytał na wstępie. Pokiwałam głową, bo w tej chwili ani trochę nie ufałam swojemu głosowi. Chłopcy dziwnie się na mnie popatrzyli.
- Powiedz coś... - szepnął cicho Lou a ja odchrząknęłam i powiedziałam:
- Jestem bardzo zdenerwowana...
- Rozumiem, ale mimo to muszę ci zadać kilka pytań. Od kiedy śpiewasz? Widziałem cię na kilku galach, ale nie sądziłem, że to właśnie Tobą zainteresują się chłopcy. - Powiedział i spojrzał się na chłpoaków szczerze zdziwiony. Uśmiechnęłam się jak najładniej potrafiłam i odpowiadałam na kolejno zadawane pytania. Ile mam lat, jakie mam zainteresowania, co lubię robić w wolnym czasie, dlaczego zgodziłam się na tę rozmowę, czy mamy problemy finansowe, na co mam uczulenie, czego nie lubię, za czym przepadam... Było tego mnóstwo, a ja się czułam trochę jak na przesłuchaniu i miałam wrażenie, że jeden błąd, a wszystko potoczy się nie tak jak trzeba. Czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych i wierzcie mi lub nie, ale wzrok 5 przystojnych i utalentowanych chłopaków wcale nie pomagał mi w jakimkolwiek "wyluzowaniu się" jak to wyraził Paul widząc jak bardzo się rumienię i co wyprawiam z dłońmi.
- Powiem, ci że jesteś prawie ideałem. Staniesz się nim gdy tylko schudniesz, a powiem Ci, że jeżeli nie zgodzisz się na terapię swojego przyszłego trenera i dietetyka, to możesz pożegnać się ze sławą, chłopakami i muzyką dalszego pokroju. - Stwierdził Paul. Wypowiedział te słowa szybko, ale bardzo bradzo boleśnie poczułam jak wbijają mi się w uszy i każdą fałdkę mojego ciała. Miałam, wrażenie, że każdy zakamarek mojej tuszy jest dla niego bardzo dobrze widoczny, choć tak trafnie zakryłam go pod zwiewną bluzką. Spojrzałam po wszystkich.
- Chyba nie muszę mówić, że kocham jeść?
- Ja też uwieeeelbiam. - stwierdził Niall łapiąc się za swój swoją drogą również nieidealny brzuszek. Zachichotałam a Paul odwrócił się do blondynka.
- A z Tobą to jeszcze porozmawiam na temat nawyków żywieniowych.
Chłopak obruszył się na krześle i uśmiechnął się do mnie szczerze. Odwzajemniłam to i spojrzałam w nieugięte oczy mojego przyszłego menagera.
- Zrobię wszystko, aby schudnąć.
- Wszystko?
- Tyle ile dam radę...
- Nie, tak mało nie chcę. Chcę wręcz gwarancji, że to zrobisz inaczej umowa idzie do niszczarki a ten długopis nigdy nie przywita się z ręką jednego z twoich rodzicieli. - Powiedział Paul patrząc na mnie cierpko. Jego głos, który dotychczasowo był miarowy i uspokajający zaczął mnie drażnić. Lou widząc to, dał mi znak ręką, żebym oddychała i się uspokoiła, po czym zrobił zeza i wskazał na mężczyznę chowającego srebrny długopis w kieszeń od spodni. Lekko zachichotałam i powiedziałam:
- Okej, okej zrobię wszystko.
- Wszystko?
- Taaaak - Pociągnęłam literę i wyjęłam z jego spodni długopis podając go zgrabnym ruchem rodzicielce.
- Srebrny długopisie, oto moja mama. mamo, oto srebrny długopis Paula. A teraz użyj go mamuś, bo mam dosyć tego całego dnia. Bez urazy...
Mama podpisała kontrakt a ja krzyknęłam.
- Jeeees!


____________________
I jak się podoba?

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Prolog

*rok wcześniej*
Dobra. Dam radę. Zaśpiewam tak, jakby ich tu nie było. Myślałam tak śpiewając moją ulubioną piosenkę przygrywając sobie na gitarze. Jeszcze jeden moment i będzie ten kulminacyjny, kiedy mam wydać z siebie wysoki, mocny dźwięk. Spuściłam głowę starając się nie myśleć, że oni tam są. Cholera! To tylko moi rodzice! Już byłam blisko, już przygotowałam swoją przeponę do pięknego dźwięku. Ten dźwięk ugrzązł mi w gardle. Dokończyłam piosenkę cichym, delikatnym głosem, choć wiedziałam, że mogłam inaczej.

*3 miesiące później*
- No dalej, mała. Wiem, że umiesz! - powiedziała do mnie pani od muzyki. Byłyśmy same w sali chóru. Miałam dość. To całe ukrywanie mojego wokalu mnie przerosło. Nie potrafiłam już dłużej udawać, że więcej nie umiem. Krzyknęłam ze złości trzy razy. Chyba cała szkoła mnie słyszała. Walnęłam ze złości w klawisze pianina i uspokoiłam się. Lekko palcem wskazującym nacisnęłam dźwięk e i zaczęłam śpiewać tak, jak zawsze chciałam. Pokazałam wszystko to, co miałam do zaoferowania głosem. Gdy skończyłam pani od muzyki szepnęła:
- Wiedziałam. Jedziesz ze mną na ten konkurs.

*teraźniejszość*
Nie wstydzę się śpiewać. Teraz to moje życie, mimo tego, że karierę robię tylko w Londynie na razie jakoś leci. Covery na youtubie i przed koncertami różnych wykonawców dają dosyć spore pieniądze. Dzięki muzyce czuję, że żyję.


__________________________
Jeżeli ktoś tu kiedykolwiek będzie, to obiecuję, że kolejny post będzie dłuższy i pojawi się nasza paczka 1D.!

niedziela, 20 stycznia 2013

Bohaterowie

73f4bc224beae8355e8b49323bf17b5d.jpg

Oto ja. Samantha Rockley. Jeszcze dwa lata temu wyglądałam właśnie tak, oglądając słoneczny Paryż spod ciemnych okularów. Dlaczego wyszło, tak jak wyszło? Dlaczego nie mogłam postępować inaczej? ... Eh. Never mind.



A to Caroline May, moje najlepsza przyjaciółka. Szczęśliwa z życia i chyba niczego nie żałuje w życiu. Chciałabym być choć w połowie tak świetną osobą jak ona. (Blondynka, włosy do zapięcia stanika)



Do głównych bohaterów tego opowiadania można również zaliczyć One Direction.

 Do zobaczenia na Prologu!